Paul Mattick - Otto Rühle i niemiecki ruch robotniczy

ottoruhle

Tekst Paula Matticka - marksisty i lewicowego komunisty - analizujący postać Otto Rühle'go. Rühle był jedną z centralnych postaci lewicy komunistycznej w Niemczech, stojącej w opozycji wobec wszelkich ich zdaniem opurtonistycznych tendencji ''oficjalnego'' ruchu robotniczego. Dla Matticka Rühle stanowi punkt odniesienia dla analizy dziejów niemieckiego ruchu robotniczego od początku XX. wieku do początku II wojny - ukazuje powód, przez który odniósł porażkę, konsekwencje kapitalistycznego kryzysu oraz związki między kapitałem a faszyzmem. Pomimo ogólnego pesymizu Mattick, Rühle jak i ich poplecznicy stoją na stanowisku, że przyszły ruch rewolucyjny wyłoni się poza oficialnymi organizacjami pracowniczymi - ta nadzieja nie jest jedynie utopijną przesłanką, ale wiedzą wyciągniętą z analiz funkcjonowania kapitalistycznego systemu ekonomicznego wyzysku i klasowej dominacji.

Author
Submitted by Falanster on February 20, 2025

I.

Działalność Otto Rühlego w niemieckim ruchu robotniczym była związana z pracą małych i ograniczonych mniejszości w oraz poza oficjalnymi organizacji robotniczymi. Grupy, do których należał, nie miały w żadnym momencie realnego znaczenia. Nawet w obrębie tych grup zajmował szczególną pozycję; nigdy nie mógł całkowicie utożsamić się z jakąkolwiek organizacją. Nigdy nie stracił z oczu interesów klasy robotniczej, bez względu na to, jaką konkretnie strategię polityczną popierał w danym momencie. Nie patrzył na organizacje jako cel sam w sobie, ale jako medium do ustanowienia prawdziwych stosunków społecznych i pełnego rozwoju jednostki. Z powodu tego szerokiego spojrzenia na życie był czasami podejrzewany o apostazję, ale umarł tak, jak żył - jako socjalista w pełnym tego słowa znaczeniu.

Dziś każdy program i określenie straciły swoje znaczenie; socjaliści mówią w sposób kapitalistyczny, kapitaliści w sposób socjalistyczny i wszyscy wierzą we wszystko i nic. Sytuacja ta jest jedynie punktem kulminacyjnym długiego rozwoju, który został zainicjowany przez sam ruch. Jest teraz całkiem jasne, że tylko ci w tradycyjnym ruchu robotniczym, którzy sprzeciwiali się jego niedemokratycznym organizacjom i ich taktykom, mogą być właściwie nazywani socjalistami. Wczorajsi i dzisiejsi przywódcy pracy nie reprezentują i nie reprezentowali interesów klasy pracowniczej, a jedynie kapitalistyczny ruch robotników. Tylko stojąc poza ruchem robotniczym można było pracować na rzecz decydujących zmian społecznych. Fakt, że nawet w dominujących organizacjach pracowniczych Rühle pozostał postronnym, świadczy o jego szczerości i uczciwości. Całe jego myślenie było jednak zdeterminowane przez ruch, któremu się sprzeciwiał i konieczne jest przeanalizowanie jego cech, aby zrozumieć jego samego.

Oficjalny ruch robotniczy funkcjonował ani zgodnie ze swoją pierwotną ideologią, ani z rzeczywistymi i podstawowymi interesami. Przez pewien czas służył jako narzędzie kontroli klas panujących. Tracąc swoją niezależność, musiał mierzyć się z prawdopodobieństwem swojego unicestwienia. Partykularne interesy w kapitalizmie mogą być realizowane tylko dzięki kumulowaniu władzy. Proces koncentracji kapitału i władzy politycznej zmusza każdy społecznie ważny ruch do podjęcia próby zniszczenia kapitalizmu lub służeniu mu. Stary ruch robotniczy nie mógł zrobić tego drugiego i nie był ani chętny, ani zdolny do zrobienia tego pierwszego. Zadowolony z bycia jednym monopolem wśród innych, został zmieciony na bok przez kapitalistyczny rozwój ku monopolizacji monopoli.

Zasadniczo historia starego ruchu robotniczego jest historią kapitalistycznego rynku z „proletariackiego” punktu widzenia. Tak zwane prawa rynku miały być wykorzystywane na korzyść towaru, siły roboczej. Kolektywna walka powinna prowadzić do jak najwyższych płac. Zdobywana w ten sposób „władza ekonomiczna” miała zostać zabezpieczona poprzez reformy społeczne. Aby uzyskać jak najwyższe zyski, kapitaliści zwiększyli kontrolę nad rynkiem. Ale ta opozycja między kapitałem a pracą wyrażała również tożsamość interesów. Obie strony dążyły do monopolistycznej reorganizacji społeczeństwa kapitalistycznego, choć z pewnością za ich działaniami nie kryło się nic poza ekspansywnymi dążeniami samego kapitału. Ich polityka i aspiracje, jakkolwiek bazowane na faktach i specjalnych potrzebach, wciąż były determinowane przez fetyszystyczny charakter ich systemu produkcji.

Pomijając fetyszyzm towarowy, jakiekolwiek znaczenie mogą mieć prawa rynku w odniesieniu do wyjątkowych fortun i strat, i jakkolwiek mogą być manipulowane przez tę czy inną grupę, w żadnym wypadku nie mogą być wykorzystywane na korzyść klasy robotniczej jako całości. To nie rynek kontroluje ludzi i determinuje dominujące stosunki społeczne, ale raczej fakt, że odrębna grupa w społeczeństwie posiada lub kontroluje zarówno środki produkcji, jak i narzędzia represji. Sytuacje rynkowe, jakiekolwiek by nie były, zawsze faworyzują kapitał. A jeśli tego nie robią, zostaną zmienione, odsunięte na bok lub uzupełnione bardziej bezpośrednimi, silniejszymi i podstawowymi siłami nieodłącznie związanymi z własnością lub kontrolą środków produkcji.

Aby przezwyciężyć kapitalizm, konieczne są działania poza relacjami praca-kapitał-rynek. Działania, które znoszą zarówno rynkowe jak i klasowe relacje. Ograniczony do działań w ramach kapitalizmu, stary ruch robotniczy od samego początku walczył na nierównych warunkach. Był skazany na zniszczenie samego siebie lub na unicestwienie z zewnątrz. Jego przeznaczeniem było albo wewnętrzne rozbicie przez własną rewolucyjną opozycję, która dałaby początek nowym organizacjom, albo skazanie na zniszczenie przez kapitalistyczną zmianę z gospodarki rynkowej na kontrolowaną gospodarkę rynkową i towarzyszące jej zmiany polityczne. W rzeczywistości stało się to drugie, ponieważ rewolucyjna opozycja w ruchu robotniczym nie zdołała się rozwinąć. Miała głos, ale nie miała władzy ani bezpośredniej przyszłości, ponieważ klasa robotnicza właśnie spędziła pół wieku na umacnianiu swojego kapitalistycznego wroga i budowaniu dla siebie ogromnego więzienia w postaci ruchu robotniczego. Dlatego nadal konieczne jest wyróżnianie ludzi takich jak Otto Rühle, aby opisać współczesną rewolucyjną opozycję, chociaż takie wyróżnianie jest całkowicie sprzeczne z jego własnym punktem widzenia i potrzebami robotników, którzy muszą nauczyć się myśleć w kategoriach klas, a nie w kategoriach rewolucyjnych osobowości.

II.

Pierwsza wojna światowa i pozytywna reakcja ruchu robotniczego na rzeź zaskoczyły tylko tych, którzy nie rozumieli społeczeństwa kapitalistycznego i sukcesu ruchu robotniczego w jego ramach. Ale tylko nieliczni rozumieli. Tak jak przedwojenną opozycję w ruchu robotniczym można skupić na literackich i naukowych produktach kilku osób, wśród których należy wymienić Rühle, tak „robotniczy sprzeciw” wobec wojny można również wyrazić w nazwiskach takich jak Liebknecht, Luksemburg, Mehring, Rühle i inni. To dość odkrywcze, że postawa antywojenna, aby w ogóle była skuteczna, musiała najpierw znaleźć przyzwolenie parlamentu. Musiała być udramatyzowana na scenie burżuazyjnej instytucji, co od samego początku wskazywało na jej ograniczenia. W rzeczywistości służył jedynie jako prekursor burżuazyjno-liberalnego ruchu antywojennego, któremu ostatecznie udało się zakończyć wojnę bez zakłócania kapitalistycznego status quo. Jeśli na początku większość robotników stała za większością wojenną, to w nie mniejszym stopniu stali oni za antywojenną działalnością burżuazji, która zakończyła się w Republice Weimarskiej. Hasła antywojenne, choć podnoszone przez rewolucjonistów, służyły jedynie konkretnej marce burżuazyjnej polityki i skończyły tam, gdzie się zaczęły - w burżuazyjnym demokratycznym parlamencie.

Prawdziwy sprzeciw wobec wojny i imperializmu wysunął się na pierwszy plan w dezercjach z wojska i fabryk oraz w powoli rosnącą samoświadomością ze strony wielu robotników, że ich walka z wojną i wyzyskiem musi obejmować walkę ze starym ruchem robotniczym i wszystkimi jego koncepcjami - na korzyść Rühle przemawia fakt, że jego własne nazwisko szybko zniknęło z listy honorowej opozycji wojennej. Jest oczywiście jasne, że Liebknecht i Luksemburg byli celebrowani aż do początku drugiej wojny światowej tylko dlatego, że zmarli na długo przed tym, jak walczący świat został przywrócony do „normalności” i ponownie potrzebował martwych bohaterów pracy, aby wesprzeć żywych przywódców, którzy prowadzili „realistyczną” politykę reform lub służyli zagranicznej polityce bolszewickiej Rosji.

Pierwsza wojna światowa ujawniła bardziej niż cokolwiek innego fakt, że ruch robotniczy był nieodłączną częścią burżuazyjnego społeczeństwa. Różne organizacje w każdym kraju udowodniły, że nie miały ani zamiaru, ani środków do walki z kapitalizmem, że były zainteresowane jedynie zabezpieczeniem własnej egzystencji w ramach kapitalistycznej struktury. W Niemczech było to szczególnie oczywiste, ponieważ w międzynarodowym ruchu niemieckie organizacje były największe i najbardziej zjednoczone. Aby utrzymać to, co zostało zbudowane od czasu antysocjalistycznych ustaw Bismarcka, mniejszościowa opozycja w partii socjalistycznej wykazała się powściągliwością nieznaną w innych krajach. Wtem, wygnana rosyjska opozycja miała mniej do stracenia; ponadto oddzieliła się od reformistów i klasowych kolaborantów dekadę przed wybuchem wojny. Trudno też dostrzec w łagodnych pacyfistycznych argumentach Niezależnej Partii Pracy (NSPP) jakąkolwiek realną opozycję wobec socjalnego patriotyzmu, którym przesiąknięty był brytyjski ruch robotniczy. Ale to od niemieckiej lewicy oczekiwano więcej niż od jakiejkolwiek innej grupy w Międzynarodówce, a jej zachowanie w momencie wybuchu wojny było szczególnie rozczarowujące. Pomijając psychologiczne uwarunkowania jednostek, zachowanie to było produktem panującego w ruchu organizacyjnego fetyszyzmu.

Ten fetyszyzm wymagał dyscypliny i ścisłego przestrzegania demokratycznych formuł - mniejszość musi podporządkować się woli większości. I chociaż jasne jest, że w warunkach kapitalistycznych te demokratyczne formuły jedynie ukrywają fakty, opozycja nie dostrzegła, że demokracja w ruchu robotniczym nie różniła się od demokracji burżuazyjnej w ogóle. Mniejszość posiadała i kontrolowała organizacje, tak jak kapitalistyczna mniejszość posiada i kontroluje środki produkcji i aparat państwowy. W obu przypadkach mniejszości na mocy tej kontroli określają zachowanie większości. Ale siłą tradycyjnych procedur, w imię dyscypliny i jedności, niespokojna i wbrew swojej lepszej wiedzy, antywojenna mniejszość poparła socjaldemokratyczny szowinizm. W niemieckim Reichstagu w sierpniu 1914 r. był tylko jeden człowiek - Fritz Kunert - który nie mógł głosować za kredytami wojennymi, ale nie mógł też głosować przeciwko nim, a zatem, aby zaspokoić swoje sumienie, całkowicie wstrzymał się od głosu.

Wiosną 1915 r. Liebknecht i Rühle jako pierwsi zagłosowali przeciwko przyznaniu rządowi kredytów wojennych. Przez dłuższy czas pozostawali osamotnieni i znaleźli nowych towarzyszy tylko w momencie, kiedy szanse na zwycięski pokój zniknęły w militarnym impasie. Po 1916 r. radykalna postawa antywojenna została wsparta i wkrótce pochłonięta przez ruch burżuazyjny poszukujący wynegocjowanego pokoju, ruch, który ostatecznie odziedziczył zbankrutowane zasoby niemieckiego imperializmu.

Jako profanatorzy dyscypliny Liebknecht i Rühle zostali wydaleni z socjaldemokratycznej frakcji Reichstagu. Wraz z Różą Luksemburg, Franzem Mehringiem i innymi, dziś już mniej lub bardziej zapomnianymi, zorganizowali grupę Internationale, publikując czasopismo o tym samym tytule w celu podtrzymania idei internacjonalizmu w walczącym świecie. W 1916 r. zorganizowali Spartakusbund, który współpracował z innymi lewicowymi formacjami, takimi jak Internationale Sozialist z Julianem Borchardtem jako ich rzecznikiem, oraz grupą skupioną wokół Johanna Kniefa i radykalnej bremeńskiej gazety Arbeiterpolitik. Z perspektywy czasu wydaje się, że ta ostatnia grupa była najbardziej zaawansowana, to znaczy odeszła od tradycji socjaldemokratycznych w kierunku nowego podejścia do proletariackiej walki klasowej. To, jak bardzo Związek Spartakusa nadal trzymał się fetyszu organizacji i jedności, który rządził niemieckim ruchem robotniczym, ujawniło się w ich chwiejnej postawie wobec pierwszych prób reorientacji międzynarodowego ruchu socjalistycznego w Zimmerwaldzie i Kienthalu. Spartakusowcy nie byli totalnego zerwania ze starym ruchem robotniczym w kierunku wcześniejszego bolszewickiego przykładu. Wciąż mieli nadzieję na przekonanie partii do własnego stanowiska i starannie unikali niemożliwych do pogodzenia polityk. W kwietniu 1917 r. Spartakusbund połączył się z Niezależnymi Socjalistami (USPD), którzy stanowili centrum starego ruchu robotniczego, ale nie byli już skłonni do ukrywania szowinizmu konserwatywnego większościowego skrzydła partii socjaldemokratycznej. Względnie niezależny, ale wciąż w ramach USPD, Związek Spartakusa opuścił tę organizację dopiero pod koniec 1918 roku.

III.

Podczas działania w Związku Spartakusa Otto Rühle podzielał stanowisko Liebknechta i Róży Luksemburg, które było atakowane przez bolszewików jako wewnętrznie sprzeczne. I było niespójne, ale z istotnych powodów. Na pierwszy rzut oka główym powodem wydawało się złudzenie, że SPD można zreformować. Miano nadzieję, że wraz ze zmieniającymi się okolicznościami masy przestaną podążać za swoimi konserwatywnymi przywódcami i poprą lewicowe skrzydło partii. I chociaż takie złudzenia istniały, najpierw w odniesieniu do starej partii, a później w odniesieniu do USPD, nie wyjaśniają one całkowicie wahań przywódców spartakusowców przed przyjęciem bolszewizmu. W rzeczywistości spartakusowcy stawali przez dylematami bez względu na to, w którym kierunku patrzyli. Nie próbując - we właściwym czasie - zdecydowanie zerwać z socjaldemokracją, stracili szansę na stworzenie silnej organizacji zdolnej do odegrania decydującej roli w oczekiwanych przewrotach społecznych. Jednak w świetle rzeczywistej sytuacji w Niemczech, w świetle historii niemieckiego ruchu robotniczego, dość trudno było uwierzyć w możliwość szybkiego utworzenia kontrpartii dla dominujących organizacji robotniczych. Oczywiście, prawdopodobnie bardzo możliwe było utworzenie partii w leninowski sposób, partii zawodowych rewolucjonistów, gotowych uzurpować sobie władzę, jeśli to konieczne, wbrew woli większości klasy robotniczej. Ale nie do tego aspirowali ludzie skupieni wokół Róży Luksemburg. Przez lata sprzeciwu wobec reformizmu i rewizjonizmu nigdy nie zmniejszyli dystansu do rosyjskiej „lewicy”, do leninowskiej koncepcji organizacji i rewolucji. W ostrych polemikach Róża Luksemburg wskazywała, że koncepcje Lenina miały charakter jakobiński i nie miały zastosowania w Europie Zachodniej, gdzie nie burżuazyjna, ale proletariacka rewolucja była na porządku dziennym. Chociaż ona również mówiła o dyktaturze proletariatu, oznaczało to dla niej, w odróżnieniu od Lenina, „sposób praktykowania demokracji, a nie jej zniesienia - miała to być praca samej klasy, a nie niewielkiej mniejszości w imieniu klasy”.

Entuzjastycznie witając obalenie caratu, Liebknecht, Luksemburg i Rühle nie stracili krytycznego podejścia do rzeczy - ani nie zapomnieli o charakterze partii bolszewickiej, ani o historycznych ograniczeniach rewolucji rosyjskiej. Niezależnie od bezpośrednich realiów i ostatecznego wyniku tej rewolucji, musiała ona być wsparta jako pierwsze przełamanie imperialistycznej falangi oraz jako prekursor oczekiwanej rewolucji niemieckiej. Wiele oznak tej ostatniej pojawiło się w strajkach, głodowych zamieszkach, buntach i wszelkiego rodzaju biernym oporze. Jednak narastający sprzeciw wobec wojny i dyktatury Ludendorffa nie znalazł organizacyjnego wyrazu w żadnym znaczącym stopniu. Zamiast iść na lewo, masy podążały za swoimi starymi organizacjami, które stały po stronie liberalnej burżuazji. Wstrząsy w niemieckiej marynarce wojennej i wreszcie listopadowy bunt były koniec końców prowadzone w duchu socjaldemokracji, czyli w duchu pokonanej niemieckiej burżuazji.

Niemiecka rewolucja wydawała się bardziej znacząca niż była w rzeczywistości. Spontaniczny entuzjazm robotników dotyczył bardziej zakończenia wojny niż zmiany istniejących stosunków społecznych. Ich żądania, wyrażane poprzez rady robotnicze i żołnierskie, nie wykraczały poza ramy burżuazyjnego społeczeństwa. Nawet rewolucyjna mniejszość, a w szczególności Związek Spartakusa, nie zdołała opracować spójnego programu rewolucyjnego. Ich polityczne i ekonomiczne żądania miały dwojaki charakter; zostały skonstruowane tak, aby służyły jako żądania akceptowalne przez burżuazję i jej socjaldemokratycznych sojuszników oraz jako hasła rewolucji, która miała pozbyć się burżuazyjnego społeczeństwa i jego zwolenników.

Oczywiście w oceanie przeciętności, jakim była niemiecka rewolucja, istniały rewolucyjne nurty, które rozgrzewały serca radykałów i skłaniały ich do podejmowania działań historycznie zupełnie nie na miejscu. Częściowe sukcesy, wynikające z tymczasowego oszołomienia klas rządzących i ogólnej bierności szerokich mas - wyczerpanych czterema latami głodu i wojny - podsycały nadzieję, że rewolucja może zakończyć się w społeczeństwie socjalistycznym. Tylko nikt tak naprawdę nie wiedział, jakie te społeczeństwo będzie wyglądało oraz jakie kroki należy podjąć, aby je urzeczywistnić. „Cała władza w ręce rad robotniczych i żołnierskich”, jakkolwiek atrakcyjne jako hasło, wciąż pozostawiało wszystkie istotne pytania otwarte. Walki rewolucyjne, które nastąpiły po listopadzie 1918 r., nie były zatem zdeterminowane przez świadomie opracowane plany rewolucyjnej mniejszości, ale zostały na nią zepchnięte przez powoli rozwijającą się kontrrewolucję, wspieraną przez większość społeczeństwa. Faktem było, że szerokie niemieckie masy wewnątrz i na zewnątrz ruchu robotniczego nie oczekiwały ustanowienia nowego społeczeństwa, ale przywrócenia liberalnego kapitalizmu bez jego złych aspektów: nierówności politycznych, militaryzmu i imperializmu. Pragnęli jedynie dokończenia reform rozpoczętych przed wojną, które miały doprowadzić do powstania dobroczynnego systemu kapitalistycznego.

Ambiwalentna polityka Spartakusowców była w dużej mierze wynikiem konserwatyzmu mas. Ich przywódcy byli gotowi, z jednej strony, podążać jasnym rewolucyjnym kursem pożądanym przez tak zwaną „ultralewicę”, a z drugiej strony byli pewni, że taka polityka nie może odnieść sukcesu w świetle dominującego nastawienia mas i sytuacji międzynarodowej.

Wpływ rewolucji rosyjskiej na Niemcy był ledwie zauważalny. Nie było też powodu, by oczekiwać, że radykalny zwrot w Niemczech będzie miał jakiekolwiek reperkusje we Francji, Anglii i Ameryce. Gdyby aliantom trudno było zdecydowanie interweniować w Rosji, napotkaliby mniejsze trudności w zdławieniu niemieckiego powstania komunistycznego. Wychodząc zwycięsko z wojny, kapitalizm tych narodów został ogromnie wzmocniony; nic nie wskazywało na to, że ich patriotyczne masy odmówią walki ze słabszymi rewolucyjnymi Niemcami. W każdym razie, abstrahując od takich rozważań, nie było powodu, by wierzyć, że niemieckie masy, zaangażowane w pozbycie się broni, wznowią wojnę z obcym kapitalizmem, aby pozbyć się własnego. Polityka, która najwyraźniej była najbardziej „realistyczna” w radzeniu sobie z sytuacją międzynarodową i która wkrótce miała zostać zaproponowana przez Wolffheima i Laufenberga pod nazwą narodowego bolszewizmu, była nadal nierealistyczna w świetle rzeczywistych stosunków władzy po wojnie. Plan wznowienia wojny z pomocą Rosji przeciwko alianckiemu kapitalizmowi nie uwzględniał faktu, że bolszewicy nie byli ani gotowi, ani zdolni do udziału w takim przedsięwzięciu. Oczywiście bolszewicy nie mieli nic przeciwko temu, by Niemcy lub jakikolwiek inny naród sprawiał trudności zwycięskim imperialistom, ale nie zachęcali do idei nowej wojny na dużą skalę w celu kontynuowania „światowej rewolucji”. Pragnęli oni wsparcia dla własnego reżimu, którego trwałość była wciąż kwestionowana przez samych bolszewików, ale nie byli zainteresowani wspieraniem rewolucji w innych krajach za pomocą środków militarnych. Zarówno podążanie nacjonalistycznym kursem, niezależnym od kwestii sojuszy, jak i ponowne zjednoczenie Niemiec w wojnie o „wyzwolenie” spod obcego ucisku nie wchodziło w rachubę z tego powodu, że te warstwy społeczne, które „narodowi rewolucjoniści” musieliby pozyskać dla swojej sprawy, były dokładnie tymi ludźmi, którzy zakończyli wojnę przed całkowitą klęską niemieckich armii, aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się „bolszewizmu”. Nie mogąc stać się panami międzynarodowego kapitalizmu, woleli pozostać jego najlepszymi sługami. Nie było jednak sposobu na poradzenie sobie z wewnętrznymi kwestiami Niemiec, które nie wiązałyby się z określoną polityką zagraniczną. W ten sposób radykalna rewolucja niemiecka została pokonana, zanim jeszcze mogła powstać, zarówno przez nią samą, jak i przez świat.

Potrzeba poważnego rozważenia stosunków międzynarodowych nigdy jednak nie pojawiła się w niemieckiej lewicy. Być może była to najwyraźniejsza oznaka jej nieistotności. Nie postawiono też konkretnych pytań, co zrobić z władzą polityczną, gdy już zostanie zdobyta. Nikt nie wierzył, że na te pytania trzeba będzie odpowiedzieć. Liebknecht i Luksemburg byli pewni, że przed niemieckim proletariatem stoi długi okres walk klasowych bez oznak rychłego zwycięstwa. Chcieli go jak najlepiej wykorzystać, sugerując powrót do parlamentu i pracy w związkach zawodowych. Jednak już swoimi poprzednimi działaniami przekroczyli granice burżuazyjnej polityki; nie mogli wrócić do więzień tradycji. Zgromadzili wokół siebie najbardziej radykalny element niemieckiego proletariatu, który był zdecydowany uznać każdą walkę za ostateczną walkę z kapitałem. Robotnicy ci interpretowali rosyjską rewolucję zgodnie z własnymi potrzebami i własną mentalnością; mniej dbali o trudności czające się w przyszłości, niż o jak najszybsze zniszczenie sił przeszłości. Przed rewolucjonistami stały tylko dwie drogi: albo pójść na dno z siłami, których sprawa jest z góry przegrana, albo powrócić do owczarni burżuazyjnej demokracji i wykonywać pracę społeczną dla klas rządzących. Dla prawdziwego rewolucjonisty istniała oczywiście tylko jedna droga: pójść na dno z walczącymi robotnikami. Dlatego Eugene Levine mówił o rewolucjoniście jako o „martwym człowieku na urlopie” („a dead person on furlough”) a Róża Luksemburg i Liebknecht poszli na śmierć praktycznie lunatykując. To zwykły przypadek, że Otto Rühle i wielu innych zdeterminowanych lewicowców pozostało przy życiu.

IV.

Fakt, że międzynarodowa burżuazja mogła zakończyć wojnę jedynie tymczasową utratą rosyjskiego biznesu, zdeterminował całą powojenną historię aż do drugiej wojny światowej. Z perspektywy czasu walki niemieckiego proletariatu w latach 1919-1923 wydają się drobnymi tarciami, które towarzyszyły kapitalistycznemu procesowi reorganizacji, następującego po kryzysie wojennym. Zawsze jednak istniała tendencja do uznawania ubocznych produktów gwałtownych zmian w strukturze kapitalizmu za wyraz rewolucyjnej woli proletariatu. Radykalni optymiści jednak tylko gwizdali w ciemność. Ciemność jest prawdziwa, a hałas jest zachęcający, ale o tej późnej porze nie ma potrzeby traktować go zbyt poważnie. Takj, jak imponujący może być dorobek Otto Rühle jako praktycznego rewolucjonisty, jak ekscytujące jest przypominanie proletariackich działań w Dreźnie, w Saksonii, w Niemczech - spotkań, demonstracji, strajków, walk ulicznych, gorących dyskusji: nadziei, obaw i rozczarowań, goryczy porażki i bólu więzienia i śmierci – z żadnych z tych wszystkich przedsięwzięć nie można wyciągnąć żadnych wniosków poza negatywnymi. Cała ta energia i entuzjazm nie wystarczyły, aby doprowadzić do zmiany społecznej lub do zmiany współczesnego umysłu. Nauczyliśmy się, jak nie postępować. Nie odkryliśmy, jak realizować rewolucyjne potrzeby proletariatu.

Emocjonalne wstrząsy stanowiły niekończącą się inspirację do badań. Rewolucja, która przez tak długi czas była jedynie teorią i mglistą nadzieją, pojawiła się na chwilę jako praktyczna możliwość. Szansa bez wątpienia została zaprzepaszczona, ale powróci, by zostać lepiej wykorzystana następnym razem. Jeśli nie ludzie, to przynajmniej „czasy” były rewolucyjne, a panujące warunki kryzysu prędzej czy później zrewolucjonizują umysły robotników. Działania zostały zakończone przez oddziały strzeleckie socjaldemokratycznej policji, jeśli inicjatywa robotnicza została ponownie zniszczona poprzez legalizację rad, jeśli ich przywódcy ponownie działali nie z klasą, ale „w imieniu klasy” w różnych kapitalistycznych instytucjach - wojna ujawniła, że fundamentalne sprzeczności kapitalizmu nie mogą zostać rozwiązane, a kryzysy stały się normalnymi warunkami kapitalizmu. Nowe działania rewolucyjne były prawdopodobne i rewolucjoniści byliby na nie lepiej przygotowani.

Choć rewolucje w Niemczech, Austrii i na Węgrzech zakończyły się fiaskiem, rewolucja rosyjska wciąż przypominała światu o realności proletariackich roszczeń. Wszystkie dyskusje krążyły wokół tej rewolucji, ponieważ miała określić przyszły kurs niemieckiej lewicy. W grudniu 1918 roku powstała Komunistyczna Partia Niemiec. Po zamordowaniu Liebknechta i Luksemburg na jej czele stanęli Paul Levi i Karl Radek. To nowe przywództwo zostało natychmiast zaatakowane przez lewicową opozycję w partii, do której należał Rühle, ze względu na jej tendencję do opowiadania się za powrotem do działalności parlamentarnej. Przy zakładaniu partii jej radykalnym elementom udało się nadać jej antyparlamentarny charakter i szeroką demokratyczną kontrolę w odróżnieniu od leninowskiego typu organizacji. Przyjęto również politykę antyzwiązkową. Liebknecht i Luksemburg podporządkowali swoje rozbieżne poglądy poglądom radykalnej większości. Nie tak jak Levi i Radek. Już latem 1919 r. dali jasno do zrozumienia, że podzielą partię, aby wziąć udział w wyborach parlamentarnych. Jednocześnie zaczęli propagować powrót do pracy związkowej, mimo że partia była już zaangażowana w tworzenie nowych organizacji opartych już nie na rzemiośle czy nawet przemyśle, ale na fabrykach. Te organizacje fabryczne zostały połączone w jedną organizację klasową, AAUD (Allgemeine Arbeiter Union Deutschlands). Na zjeździe w Heidelbergu w październiku 1919 r. wszyscy delegaci, którzy nie zgadzali się z nowym komitetem centralnym i podtrzymywali stanowisko przyjęte przy zakładaniu partii komunistycznej, zostali wydaleni. W lutym następnego roku komitet centralny postanowił pozbyć się wszystkich okręgów kontrolowanych przez lewicową opozycję. „Opozycja” miała po swojej stronie amsterdamskie biuro Międzynarodówki Komunistycznej, co doprowadziło do rozwiązania tego biura przez Międzynarodówkę w celu wsparcia kombinacji Levi-Radek. Ostatecznie w kwietniu 1920 r. lewica założyła Komunistyczną Partię Robotniczą (Kommunistische Arbeiter Partei Deutschlands). W tym czasie Otto Rühle stał po stronie lewicowej opozycji.

Komunistyczna Partia Robotnicza nie zdawała sobie jeszcze sprawy, że jej walka z grupami skupionymi wokół Leviego i Radka była wznowieniem starej walki niemieckiej lewicy z bolszewizmem, a szerzej z formującą się nową strukturą światowego kapitalizmu. Postanowiono wstąpić do Międzynarodówki Komunistycznej. Wydawało się, że jest bardziej bolszewicka niż bolszewicy. Ze wszystkich grup rewolucyjnych najbardziej nalegała na bezpośrednią pomoc dla bolszewików podczas wojny rosyjsko-polskiej. Ale Międzynarodówka Komunistyczna nie musiała na nowo podejmować decyzji przeciwko „ultralewicy”; jej przywódcy podjęli decyzję dwadzieścia lat wcześniej. Niemniej jednak komitet wykonawczy Międzynarodówki Komunistycznej nadal starał się utrzymywać kontakt z Komunistyczną Partią Robotniczą, nie tylko dlatego, że zawierała ona większość starej partii komunistycznej, ale także dlatego, że zarówno Levi, jak i Radek, choć wykonywali pracę bolszewików w Niemczech, byli najbliższymi uczniami nie Lenina, ale Róży Luksemburg. Na II Światowym Kongresie III Międzynarodówki w 1920 r. rosyjscy bolszewicy byli już w stanie dyktować politykę Międzynarodówki. Otto Rühle, uczestniczący w kongresie, uznał niemożność zmiany tej sytuacji i natychmiastową potrzebę walki z bolszewicką Międzynarodówką w interesie rewolucji proletariackiej.

Komunistyczna Partia Robotnicza wysłała nową delegację do Moskwy tylko po to, by powrócić z tymi samymi wynikami. Zostały one podsumowane w liście Hermana Gortera do Lenina, który był odpowiedzią na jego Dziecięcą chorobę lewicowości w komunizmie. Działania Międzynarodówki wymierzone w „ultralewicę” były pierwszymi otwartymi próbami ingerowania i kontrolowania różnych sekcji narodowych. Presja na KAPD, by powróciła do parlamentaryzmu i związków zawodowych, była stale zwiększana, ale ta wycofała się z Międzynarodówki po III Kongresie.

V.

Na II Światowym Kongresie bolszewiccy przywódcy, w celu zapewnienia sobie kontroli nad Międzynarodówką, zaproponowali dwadzieścia jeden warunków przyjęcia do Komiternu. Ponieważ kontrolowali Kongres, nie mieli trudności z wprowadzeniem swych postulatów. Od tego momentu walka w kwestiach organizacyjnych, o którą spierali się Luksemburg i Leninem, została otwarcie wznowiona. Za dyskutowanymi kwestiami organizacyjnymi kryły się oczywiście fundamentalne różnice między rewolucją bolszewicką a potrzebami zachodniego proletariatu.

Dwadzieścia jeden warunków wystarczyło, aby zniszczyć ostatnie złudzenia Rühle co do bolszewickiego reżimu. Warunki te dawały egzekutywie Międzynarodówki, czyli przywódcom partii rosyjskiej, pełną kontrolę i władzę nad wszystkimi sekcjami narodowymi. Zdaniem Lenina nie było możliwe urzeczywistnienie dyktatury na skalę międzynarodową „bez ściśle scentralizowanej, zdyscyplinowanej partii, zdolnej do kierowania i zarządzania każdą gałęzią, każdą sferą, każdą różnorodnością pracy politycznej i kulturalnej”. Rühle'owi początkowo wydawało się, że za autokratyczną postawą Lenina kryje się jedynie arogancja zwycięzcy, próbującego narzucić światu strategie, które przyniosły zwycięstwo bolszewikom. Ta postawa - która polegała na rzuceniu rosyjskiego doświadczenia na Europę Zachodnią, gdzie panowały zupełnie inne warunki - wydawała się błędem, polityczną pomyłką, brakiem zrozumienia specyfiki zachodniego kapitalizmu i wynikiem fanatycznego zaabsorbowania Lenina rosyjskimi problemami. Polityka Lenina była zdeterminowana przez zacofanie rosyjskiego rozwoju kapitalistycznego i chociaż musiała być zwalczana w Europie Zachodniej, ponieważ miała tendencję do wspierania kapitalistycznej odbudowy, nie można jej było nazwać jawną siłą kontrrewolucyjną. Ten życzliwy pogląd na rewolucję bolszewicką został wkrótce zniszczony przez dalsze działania samych bolszewików.

Bolszewicy przeszli od małych „pomyłek” do coraz większych „pomyłek”. Chociaż KPD, która była stowarzyszona z Trzecią Międzynarodówką, stale rosła, zwłaszcza po zjednoczeniu z USPD, klasa proletariacka, już w defensywie, traciła jedną pozycję po drugiej na rzecz sił kapitalistycznej reakcji. Konkurując z SPD, która reprezentowała część klasy średniej i tak zwaną związkową arystokrację robotniczą, partia komunistyczna nie mogła pomóc w rozwoju, ponieważ te warstwy społeczne uległy pauperyzacji w trwałej depresji, w której znalazł się niemiecki kapitalizm. Wraz ze stałym wzrostem bezrobocia rosło również niezadowolenie ze status quo i jego najzagorzalszych zwolenników, niemieckich socjaldemokratów.

Popularyzowano tylko heroiczną stronę rewolucji rosyjskiej, prawdziwy codzienny charakter bolszewickiego reżimu był ukrywany zarówno przez jego przyjaciół, jak i wrogów. W tym czasie kapitalizm państwowy, który rozwijał się w Rosji, był wciąż tak samo obcy burżuazji, indoktrynowanej ideologią leseferyzmu, jak socjalizm. A ten z kolei był postrzegany przez większość socjalistów jako rodzaj państwowej kontroli nad przemysłem i zasobami naturalnymi. Rewolucja rosyjska stała się potężnym i umiejętnie podtrzymywanym mitem, zaakceptowanym przez zubożałą część niemieckiego proletariatu, aby zrekompensować ich rosnącą nędzę. Mit ten został wzmocniony przez reakcjonistów, aby zwiększyć nienawiść ich zwolenników do niemieckich robotników i do wszystkich tendencji rewolucyjnych.

Przeciwko mitowi, przeciwko potężnemu aparatowi propagandowemu Komiternu, który ten mit zbudował, któremu towarzyszyła ofensywa kapitału na międzynarodową pracę - przeciwko temu wszystkiemu rozum nie mógł zwyciężyć. Wszystkie radykalne grupy na lewo od partii komunistycznej przeszły od stagnacji do dezintegracji. Nie pomogło to, że grupy te prowadziły słuszną politykę, a partia komunistyczna „niewłaściwą”, ponieważ nie chodziło tu o kwestie rewolucyjnej strategii. Światowy kapitalizm przechodził proces stabilizacji i pozbywał się niepokojących elementów proletariackich, które w kryzysowych warunkach wojny i upadku militarnego próbowały umocnić się politycznie.

Rosja, która ze wszystkich narodów najbardziej potrzebowała stabilizacji, była pierwszym krajem, który zniszczył swój ruch robotniczy poprzez dyktaturę partii bolszewickiej. Warunki imperializmu sprawiają, ż wewnętrzna stabilizacja jest możliwa tylko dzięki zewnętrznej polityce władzy. Charakter polityki zagranicznej Rosji pod rządami bolszewików był zdeterminowany przez specyfikę powojennej sytuacji w Europie. Współczesny imperializm nie zadowala się już jedynie wywieraniem presji militarnej i rzeczywistymi działaniami wojennymi.” Piąta kolumna” jest bronią uznaną przez wszystkie państwa. Dzisiejsza imperialistyczna cnota była nadal czystą koniecznością dla bolszewików, którzy próbowali utrzymać się w świecie imperialistycznej konkurencji. Nie było nic sprzecznego w bolszewickiej polityce przejmowania całej władzy od rosyjskich robotników i jednoczesnej próbie budowania silnych organizacji robotniczych w innych krajach. Tak jak organizacje te musiały być elastyczne, by dostosować się do zmieniających się potrzeb politycznych Rosji, tak ich odgórna kontrola musiała być sztywna.

Oczywiście bolszewicy nie postrzegali różnych sekcji swojej Międzynarodówki jako obcych legionów w służbie „robotniczej ojczyzny”. Wierzyli, że to, co pomagało Rosji, służyło również postępowi gdzie indziej. Wierzyli, i niebezpodstawnie, że rewolucja rosyjska zapoczątkowała ogólny i ogólnoświatowy ruch od kapitalizmu monopolistycznego do kapitalizmu państwowego i uważali, że ten nowy stan rzeczy był krokiem w kierunku socjalizmu. Innymi słowy, jeśli nie w swojej taktyce, to w swojej teorii nadal byli socjaldemokratami i z ich punktu widzenia przywódcy socjaldemokratyczni byli naprawdę zdrajcami własnej sprawy, gdy pomagali zachować wczorajszy kapitalizm laissez faire. Przeciwko socjaldemokracji czuli się prawdziwymi rewolucjonistami; przeciwko „ultralewicy” czuli się realistami, prawdziwymi przedstawicielami naukowego socjalizmu.

Ale to, co myśleli o sobie, a to, kim byli naprawdę, to dwie różne rzeczy. W takim stopniu, w jakim nadal błędnie rozumieli swoją historyczną misję, nieustannie pokonywali własną sprawę; w trakcie próby sprostania obiektywnym potrzebom swojej rewolucji, stali się największą kontrrewolucyjną siłą współczesnego kapitalizmu. Walcząc jako prawdziwi socjaldemokraci o dominację w światowym ruchu socjalistycznym, utożsamiając wąskie nacjonalistyczne interesy państwowo-kapitalistycznej Rosji z interesami światowego proletariatu, i próbując za wszelką cenę utrzymać pozycję władzy, którą zdobyli w 1917 r., przygotowywali jedynie swój własny upadek, który został udramatyzowany w licznych walkach frakcyjnych, osiągając punkt kulminacyjny w procesach moskiewskich a zakończył się w dzisiejszej stalinowskiej Rosji - imperialistycznym narodem w stogu innych.

W świetle tego rozwoju ważniejsze od nieustępliwej krytyki rzeczywistej polityki bolszewików w Niemczech i na całym świecie przez Otto Rühle było jego wczesne uznanie prawdziwego historycznego znaczenia ruchu bolszewickiego, czyli wojującej socjaldemokracji. To, co konserwatywny ruch socjaldemokratyczny był w stanie zrobić, a czego nie zrobił, partie w Niemczech, Francji i Anglii ujawniły aż nazbyt wyraźnie. Bolszewicy pokazali, co by zrobili, gdyby nadal byli ruchem wywrotowym. Próbowaliby zorganizować niezorganizowany kapitalizm i zastąpić indywidualnych przedsiębiorców biurokratami. Nie mieli innych planów, a nawet te były jedynie przedłużeniem procesu kartelizacji, trustyfikacji i centralizacji, który miał miejsce w całym kapitalistycznym świecie. W Europie Zachodniej partie socjalistyczne nie mogły już działać w myśl strategii bolszewików, ponieważ ich burżuazja już z własnej woli wprowadzała tego rodzaju „socjalizację”. Wszystko, co socjaliści mogli zrobić, to podać im pomocną dłoń, to znaczy powoli wrastać w wyłaniające się „społeczeństwo socjalistyczne”.

Znaczenie bolszewizmu zostało całkowicie ujawnione dopiero wraz z pojawieniem się faszyzmu. Aby walczyć z tym ostatnim, konieczne było, jak powiedział Rühle, uznanie, że „walka z faszyzmem zaczyna się od walki z bolszewizmem”. W świetle teraźniejszości „ultralewicowe” grupy w Niemczech i Holandii należy uznać za pierwsze organizacje antyfaszystowskie, antycypujące w swojej walce z partiami komunistycznymi przyszłą potrzebę klasy robotniczej do walki z faszystowską formą kapitalizmu. Pierwszych teoretyków antyfaszyzmu można znaleźć wśród rzeczników radykalnych sekt: Gorter i Pannekoek w Holandii; Rühle, Pfemfert, Broh i Fraenkel w Niemczech; przez ich bezkompromisową walkę z koncepcją rządów partii i przejęcia kontroli nad państwową machiną, przez ich próby urzeczywistnienia koncepcji ruchu rad w kierunku bezpośredniego określenia jego przeznaczenia, oraz przez ich podtrzymywanie walki niemieckiej lewicy zarówno przeciwko socjaldemokracji, jak i jej leninowskiej gałęzi.

Niedługo przed śmiercią Rühle, podsumowując swoje spostrzeżenia na temat bolszewizmu, nie zawahał się umieścić Rosji na pierwszym miejscu wśród totalitarnych państw. „Służyła jako model dla innych kapitalistycznych dyktatur. Ideologiczne rozbieżności tak naprawdę nie różnicują systemów społeczno-ekonomicznych. Zniesienie własności prywatnej w środkach produkcji (w połączeniu z) kontrolą pracowników nad produktami ich pracy i końcem systemu płac”. Oba te warunki są jednak niespełnione zarówno w Rosji, jak i w państwach faszystowskich.

Aby wyjaśnić faszystowski charakter rosyjskiego systemu, Rühle ponownie zwrócił się do Dziecięcej choroby Lenina. Jak pisał Rühle, "ze wszystkich programowych deklaracji bolszewizmu był to najbardziej ujawniający jego prawdziwy charakter”. Kiedy w 1933 roku Hitler stłumił całą literaturę socjalistyczną w Niemczech, Rühle wspomniał, że broszura Lenina została dopuszczona do publikacji i dystrybucji. W pracy tej Lenin podkreśla, że partia musi być czymś w rodzaju akademii wojennej zawodowych rewolucjonistów. Jej głównymi wymaganiami były bezwarunkowa władza przywódcy, sztywny centralizm, żelazna dyscyplina, konformizm, bojowość i poświęcenie osobowości dla interesów partii - Lenin faktycznie rozwinął elitę intelektualistów - centrum - które rzucone w rewolucję miało przejąć przywództwo i zdobyć władzę. „Nie ma sensu próbować”, powiedział Rühle, ”określić logicznie i abstrakcyjnie, czy ten rodzaj przygotowania do rewolucji jest zły czy dobry .... Najpierw należy postawić inne pytania: jaki rodzaj rewolucji był przygotowywany? I jaki był jej cel?”. Odpowiedział poprzez pokazanie, że partia Lenina działała w ramach spóźnionej rewolucji burżuazyjnej w Rosji, aby obalić feudalny reżim caratu. To, co może być uważane za rozwiązanie problemów rewolucyjnych w rewolucji burżuazyjnej, nie może być jednak jednocześnie uważane za rozwiązanie dla rewolucji proletariackiej. Decydujące różnice strukturalne między społeczeństwem kapitalistycznym a socjalistycznym wykluczają taką postawę. Zgodnie z rewolucyjną metodą Lenina, przywódcy pojawiają się jako głowa mas. „To rozróżnienie między głową a ciałem”, zauważył Rühle,” między intelektualistami a robotnikami, oficerami a szeregowcami, odpowiada dwoistości społeczeństwa klasowego. Jedna klasa jest wykształcona do rządzenia, druga do bycia rządzoną. Organizacja Lenina jest jedynie repliką społeczeństwa burżuazyjnego. Jego rewolucja jest obiektywnie zdeterminowana przez siły, które tworzą porządek społeczny obejmujący klasowe stosunki, niezależnie od subiektywnych celów towarzyszących temu procesowi”.

Z pewnością każdy, kto chce mieć burżuazyjny porządek, znajdzie w rozdziale między przywódcą a masami, strażą przednią a klasą robotniczą, właściwe strategiczne przygotowanie do rewolucji. Aspirując do przewodzenia rewolucji burżuazyjnej w Rosji, partia Lenina była bardzo odpowiednia. Kiedy jednak rewolucja rosyjska pokazała swoje proletariackie cechy, taktyczne i strategiczne metody Lenina przestały być wartościowe. Jego sukces nie był zasługą jego straży przedniej, ale ruchu rad, który w ogóle nie został włączony do jego rewolucyjnych planów. A kiedy Lenin, po udanej rewolucji dokonanej przez sowiety, zrezygnował z tego ruchu, wszystko, co było proletariackie w rewolucji, również zostało odrzucone. Burżuazyjny charakter rewolucji ponownie wysunął się na pierwszy plan i ostatecznie znalazł swoje „naturalne” dopełnienie w stalinizmie.

Lenin, jak powiedział Rühle, myślał według sztywnych, mechanicznych zasad, pomimo całego swojego zaabsorbowania marksistowską dialektyką. Dla niego istniała tylko jedna partia - jego własna; tylko jedna rewolucja - rosyjska; tylko jedna metoda - bolszewicka. „Monotonne stosowanie raz odkrytej formuły poruszało się w egocentrycznym kręgu niezakłóconym przez czas i okoliczności, stopnie rozwoju, standardy kulturowe, idee i ludzi. W Leninie z wielką jasnością ujawniła się zasada wieku maszyn w polityce; był on „technikiem”, „wynalazcą” rewolucji. Wszystkie podstawowe cechy faszyzmu były w jego doktrynie, jego strategii, jego „planowaniu społecznym” i jego sztuce radzenia sobie z ludźmi (...) Nigdy nie nauczył się znać uwarunkowań wyzwolenia robotników; nie przeszkadzała mu fałszywa świadomość mas i ich samoalienacja. Cały problem był dla niego ni mniej, ni więcej tylko problemem władzy. Bolszewizm jako reprezentujący wojowniczą politykę władzy, nie różni się od tradycyjnych burżuazyjnych form rządów. Rządy te służyły dla niego jako świetny przykład organizacji. Bolszewizm jest dyktaturą, doktryną nacjonalistyczną, systemem autorytarnym o kapitalistycznej strukturze społecznej. Jego „planowanie” dotyczy kwestii techniczno-organizacyjnych, a nie społeczno-ekonomicznych. Jest rewolucyjny tylko w ramach kapitalistycznego rozwoju, ustanawiając nie socjalizm, ale kapitalizm państwowy. Reprezentuje obecny etap kapitalizmu, a nie pierwszy krok w kierunku nowego społeczeństwa.

VI.

Rady robotnicze i żołnierskie reprezentowały element proletariacki zarówno w rewolucji rosyjskiej, jak i niemieckiej. W obu narodach ruchy te zostały wkrótce stłumione środkami wojskowymi i sądowymi. To, co pozostało z rosyjskich rad po ugruntowaniu się dyktatury partii bolszewickiej, było jedynie rosyjską wersją późniejszego nazistowskiego frontu robotniczego. Zalegalizowany niemiecki ruch rad przekształcił się w dodatek do związków zawodowych, a wkrótce w kapitalistyczny instrument kontroli. Nawet spontanicznie powstałe w 1918 r. rady były - w większości - dalekie od rewolucyjnego charakteru. Ich forma organizacji, oparta na potrzebach klasowych, a nie na różnych partykularnych interesach wynikających z kapitalistycznego podziału pracy, była wszystkim, co było w nich radykalne. Ale niezależnie od ich niedociągnięć, trzeba powiedzieć, że nie było nic innego, na czym można by oprzeć rewolucyjne nadzieje. Chociaż często zwracał się przeciwko lewicy, wciąż miano nadzieje, że obiektywne potrzeby tego ruchu nieuchronnie doprowadzą go do konfliktu z tradycyjnymi siłami. Ta forma organizacji miała zostać zachowana w swoim pierwotnym charakterze i zbudowana w ramach przygotowań do nadchodzących walk.

Myśląc w kategoriach kontynuacji rewolucji niemieckiej, „ultralewica” zaangażowała się w walkę do końca przeciwko związkom zawodowym i istniejącym partiom parlamentarnym; krótko mówiąc, przeciwko wszelkim formom oportunizmu i kompromisu. Myśląc w kategoriach prawdopodobieństwa istnienia obok siebie ze starymi potęgami kapitalistycznymi, rosyjscy bolszewicy nie mogli wyobrazić sobie polityki bez kompromisów. Argumenty Lenina w obronie bolszewickiej pozycji w odniesieniu do związków zawodowych, parlamentaryzmu i oportunizmu w ogóle wyniosły szczególne potrzeby bolszewizmu do fałszywych zasad rewolucyjnych. Nie wystarczy jednak pokazywać nielogiczności bolszewickich argumentów, ponieważ tak jak nielogiczne były one z rewolucyjnego punktu widzenia, tak logicznie wynikały ze szczególnej roli bolszewików w rosyjskiej emancypacji kapitalistycznej i z bolszewickiej polityki międzynarodowej, która wspierała narodowe interesy Rosji.

To, że założenia Lenina były fałszywe z proletariackiego punktu widzenia zarówno w Rosji, jak i w Europie Zachodniej, Otto Rühle wykazał w różnych broszurach i licznych artykułach w prasie Powszechnego Związku Pracy oraz w lewicowym czasopiśmie Franza Pfemferta, Die Aktion. Obnażył on celowy podstęp związany z nadaniem tym zasadom logicznego wyglądu, podstęp, który polegał na przytoczeniu konkretnego doświadczenia w danym okresie w szczególnych okolicznościach, aby wyciągnąć z niego wnioski o natychmiastowym i ogólnym zastosowaniu. Ponieważ związki zawodowe miały kiedyś pewną wartość, ponieważ parlament służył kiedyś rewolucyjnym potrzebom propagandowym, ponieważ czasami oportunizm skutkował pewnymi korzyściami dla robotników, pozostały one dla Lenina najważniejszymi środkami polityki proletariackiej przez cały czas i we wszystkich okolicznościach. I jak gdyby to wszystko nie przekonało przeciwnika, Lenin lubił podkreślać, że niezależnie od tego, czy te polityki i organizacje były właściwe, czy nie, nadal było faktem, że robotnicy je wyznawali i że rewolucjonista musi zawsze być tam, gdzie są masy.

Strategia ta wynikała z kapitalistycznego podejścia Lenina do polityki. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że masy są również w fabrykach i że rewolucyjne organizacje fabryczne nie mogą stracić kontaktu z masami, nawet gdyby próbowały. Wygląda na to, że nigdy nie przyszło mu do głowy, że zgodnie z tą samą logiką, która miała trzymać rewolucjonistów w reakcyjnych organizacjach, mógłby domagać się ich obecności w kościele, w organizacjach faszystowskich lub wszędzie tam, gdzie można znaleźć masy. To ostatnie, z pewnością, przyszłoby mu do głowy, gdyby pojawiła się potrzeba otwartego zjednoczenia się z siłami reakcji, jak to miało miejsce później, w czasach reżimu stalinowskiego.

Dla Lenina było jasne, że dla celów bolszewizmu organizacje rad były najmniej odpowiednie. Nie tylko w organizacjach fabrycznych jest mało miejsca dla zawodowych rewolucjonistów, ale rosyjskie doświadczenie pokazało, jak trudno było „zarządzać” ruchem sowieckim. W każdym razie bolszewicy nie zamierzali czekać na możliwość rewolucyjnej ingerencji w procesy polityczne; byli aktywnie zaangażowani w codzienną politykę i zainteresowani natychmiastowymi rezultatami na swoją korzyść. Aby wpłynąć na zachodni ruch robotniczy z zamiarem jego ostatecznego opanowania, o wiele łatwiej było im wejść do istniejących organizacji i poradzić sobie z nimi. W konkurencyjnych walkach toczących się między tymi organizacjami i wewnątrz nich widzieli szansę na szybkie zdobycie przyczółku. Budowanie zupełnie nowych organizacji przeciwstawiających się wszystkim istniejącym byłoby próbą tego, co mogłoby przynieść jedynie spóźnione rezultaty - jeśli w ogóle jakiekolwiek. Będąc u władzy w Rosji, bolszewicy nie mogli już oddawać się polityce długofalowej; aby utrzymać władzę, musieli maszerować wszystkimi ścieżkami polityki, nie tylko rewolucyjnymi. Należy jednak powiedzieć, że oprócz tego, że zostali do tego zmuszeni, bolszewicy byli bardziej niż chętni do udziału w wielu grach politycznych, które towarzyszą kapitalistycznemu procesowi wyzysku. Aby móc w nich uczestniczyć, potrzebowali związków zawodowych, parlamentów i partii, a także kapitalistycznych zwolenników, co sprawiało, że oportunizm był zarówno koniecznością, jak i przyjemnością.

Nie ma już potrzeby wskazywania na liczne „występki” bolszewizmu w Niemczech i na całym świecie. W teorii i praktyce reżim stalinowski deklaruje się jako kapitalistyczna, imperialistyczna potęga, sprzeciwiająca się nie tylko rewolucji proletariackiej, ale nawet faszystowskim reformom kapitalizmu. W rzeczywistości opowiada się za utrzymaniem demokracji burżuazyjnej w celu pełniejszego wykorzystania własnej faszystowskiej struktury. Tak jak Niemcy były bardzo mało zainteresowane rozprzestrzenianiem faszyzmu ponad swoimi granicami i granicami swoich sojuszników, ponieważ nie miały zamiaru wzmacniać swoich imperialistycznych konkurentów, tak Rosja troszczy się o ochronę demokracji w zasięgu swojego terytorium. Jej przyjaźń z burżuazyjną demokracją jest prawdziwą przyjaźnią; faszyzm nie jest artykułem na eksport, ponieważ przestaje być zaletą, gdy tylko zostanie uogólniony. Pomimo paktu Hitler-Stalin, nie ma większych „antyfaszystów” niż bolszewicy w imieniu ich rodzimego faszyzmu. Tylko tak daleko, jak sięga ich imperialistyczna ekspansja, będą oni winni świadomego wspierania ogólnego faszystowskiego trendu.

Ten ogólny faszystowski trend nie wywodzi się z bolszewizmu, ale mieści się w jego ramach. Wynika on ze szczególnych praw rozwojowych gospodarki kapitalistycznej. Jeśli Rosja w końcu stanie się „przyzwoitym” członkiem kapitalistycznej rodziny narodów, „nieprzyzwoitości” jej faszystowskiej młodości będą w niektórych kręgach nadal mylone z rewolucyjną przeszłością. Jednak sprzeciw wobec stalinizmu, o ile nie obejmuje sprzeciwu wobec leninizmu i bolszewizmu z 1917 r., nie jest sprzeciwem, a jedynie kłótnią między konkurentami politycznymi. W zakresie, w jakim mit bolszewizmu jest nadal broniony przed stalinowską rzeczywistością, praca Otto Rühle pokazująca, że dzisiejszy stalinizm jest jedynie wczorajszym leninizmem, ma nadal współczesne znaczenie. Tym bardziej, że mogą być podejmowane próby odzyskania bolszewickiej przeszłości w społecznych wstrząsach przyszłości.

Rühle i ruch „ultralewicy” mogli przewidzieć całą historię bolszewizmu, ponieważ wcześnie rozpoznali prawdziwą treść rewolucji bolszewickiej i prawdziwy charakter starego ruchu socjaldemokratycznego. Po 1920 r. wszystkie działania bolszewizmu mogły być jedynie szkodliwe dla robotników na całym świecie. Żadne wspólne działania z jego różnymi organizacjami nie były już możliwe i nie próbowano ich podejmować.

VII.

Wraz z „ultralewicowymi” grupami w Dreźnie, Frankfurcie nad Menem i innych miejscach Otto Rühle poszedł o krok dalej niż antybolszewizm Komunistycznej Partii Robotniczej i jej zwolenników w Powszechnym Związku Pracy. Uważał, że historia partii socjaldemokratycznych i praktyki partii bolszewickich wystarczająco dowiodły, że daremne są próby zastąpienia reakcyjnych pariasów partiami rewolucyjnymi, ponieważ sama partyjna forma organizacji stała się bezużyteczna, a nawet niebezpieczna. Już w 1920 r. ogłosił, że „rewolucja nie jest sprawą partii”, ale domaga się zniszczenia wszystkich partii na rzecz ruchu rad. Działając głównie w ramach AAUD (Allemaigne Arbeiter Union Deutschlands – Powszechny Związek Robotników Niemiec), agitował przeciwko potrzebie specjalnej partii politycznej, dopóki organizacja ta nie została podzielona na dwie części. Jedna sekcja (Allgemeine Arbeiter Union - Einheitsorganisation) podzielała poglądy Rühle, druga pozostała „organizacją gospodarczą” partii komunistycznej. Organizacja reprezentowana przez Rühle skłaniała się ku ruchom syndykalistycznym i anarchistycznym, nie rezygnując jednak z marksistowskiego Weltanschauung. Druga uważała się za spadkobierczynię wszystkiego, co było rewolucyjne w ruchu marksistowskim. Próbowała doprowadzić do powstania Czwartej Międzynarodówki, ale udało jej się jedynie nawiązać bliższą współpracę z podobnymi grupami w kilku krajach europejskich.

Zdaniem Rühlego rewolucja proletariacka była możliwa tylko przy świadomym i aktywnym udziale szerokiej masy proletariatu. To z kolei zakładało formę organizacji, która nie mogła być kontrolowana z góry, ale była zdeterminowana wolą jej członków. Uważał, że organizacja fabryczna i struktura Powszechnego Związku Robotników zapobiegną rozwodowi między interesami organizacyjnymi i klasowymi; uniemożliwi to wyłonienie się potężnej biurokracji służącej jedynie organizacji. Wreszcie, przygotowałoby to robotników do przejęcia przemysłu i zarządzania nim zgodnie z własnymi potrzebami, a tym samym zapobiegłoby powstaniu nowych form wyzysku.

Komunistyczna Partia Robotnicza podzielała te ogólne idee, a jej własne organizacje fabryczne trudno było odróżnić od tych, które zgadzały się z Rühle. Partia utrzymywała jednak, że na tym etapie rozwoju sama organizacja fabryczna nie może zagwarantować jasno określonej polityki rewolucyjnej. Wszelkiego rodzaju ludzie wchodziliby do tych organizacji, nie byłoby metody właściwej selekcji, a politycznie niezaawansowani robotnicy mogliby określać charakter organizacji, które w ten sposób mogłyby nie być w stanie sprostać rewolucyjnym wymaganiom dnia.

Punkt ten został dobrze zademonstrowany przez stosunkowo zacofany charakter ruchu rad 1918-tego roku. Komunistyczna Partia Robotnicza uważała, że świadomi klasowo, wyszkoleni marksistowsko rewolucjoniści, choć należący do organizacji fabrycznych, powinni być jednocześnie połączeni w odrębną partię, aby chronić i rozwijać teorię rewolucyjną oraz można by powiedzieć, czuwać nad organizacjami fabrycznymi, aby zapobiec ich zejściu na manowce.

Komunistyczna Partia Robotnicza widziała w stanowisku Rühlego rodzaj rozczarowania szukającego schronienia w nowej formie utopizmu. Utrzymywała, że Rühle jedynie uogólnił doświadczenia starych partii i podkreślała, że rewolucyjny charakter jej organizacji był wynikiem jej własnej formy partyjnej. Odrzuciła centralistyczne zasady leninizmu, ale nalegała na utrzymanie małej partii, aby była wolna od wszelkiego oportunizmu. Były też inne argumenty wspierające ideę partii. Niektóre odnosiły się do problemów międzynarodowych, inne dotyczyły kwestii nielegalności, ale wszystkie argumenty nie przekonały Rühle i jego zwolenników. Widzieli oni w partii utrwalenie zasady lider-masa, sprzeczność między partią a klasą i obawiali się powtórki bolszewizmu w niemieckiej lewicy.

Żadna z tych dwóch grup nie była w stanie udowodnić swojej teorii. Historia ominęła je obie; spierały się w próżni. Ani Komunistyczna Partia Robotnicza, ani dwa Powszechne Związki Zawodowe (AAU i AAUD) nie przezwyciężyły statusu „ultralewicowych” sekt. Ich wewnętrzne problemy stały się dość sztuczne, ponieważ w rzeczywistości nie było żadnej różnicy między Komunistyczną Partią Robotniczą a Powszechnym Związkiem Pracy. Pomimo swoich teorii, zwolennicy Rühle również nie działali w fabrykach. Oba związki prowadziły taką samą działalność. Stąd wszystkie teoretyczne rozbieżności nie miały praktycznego znaczenia.

Organizacje te - pozostałości po proletariackich próbach odegrania roli w przewrotach 1918 roku - próbowały wykorzystać swoje doświadczenia w ramach rozwoju, który konsekwentnie zmierzał w kierunku przeciwnym do tego, w którym te doświadczenia się zrodziły. Tylko Partia Komunistyczna, dzięki rosyjskiej kontroli, mogła naprawdę rozwijać się w ramach tego trendu w kierunku faszyzmu. Ale reprezentując rosyjski, a nie niemiecki faszyzm, musiała również ulec wyłaniającemu się ruchowi nazistowskiemu, który uznając i akceptując dominujące tendencje kapitalistyczne, ostatecznie odziedziczył w całości stary niemiecki ruch robotniczy.

Po 1923 r. niemiecki ruch „ultralewicy” przestał być poważnym podmiotem politycznym w niemieckim ruchu robotniczym. Jego ostatnia próba wymuszenia tendencji rozwojowej w jego kierunku została rozproszona w krótkotrwałej działalności w marcu 1921 r. pod popularnym przywództwem Maxa Hoelza. Jej najbardziej bojowi członkowie, zmuszeni do nielegalności, wprowadzili do ruchu metody konspiracji i wywłaszczenia, przyspieszając tym samym jego rozpad. Chociaż organizacyjnie „ultralewicowe” grupy istniały aż do początku dyktatury Hitlera, ich funkcje ograniczały się do klubów dyskusyjnych próbujących zrozumieć własne niepowodzenia i porażkę niemieckiej rewolucji.

VIII.

Upadek „ultralewicy”, zmiany w Rosji i w składzie partii bolszewickich oraz rozkwit faszyzmu we Włoszech i Niemczech przywróciły dawny związek między ekonomią a polityką, który został zakłócony podczas pierwszej wojny światowej i tuż po niej. Kapitalizm na całym świecie był teraz wystarczająco ustabilizowany, aby określić główny trend polityczny. Faszyzm i bolszewizm, produkty warunków kryzysowych, były - podobnie jak sam kryzys - również nośnikami nowego dobrobytu, nowej ekspansji kapitału i wznowienia imperialistycznych walk konkurencyjnych. Ale tak jak każdy poważny kryzys wydaje się ostatecznym kryzysem dla tych, którzy cierpią najbardziej, tak towarzyszące mu zmiany polityczne wydawały się wyrazem załamania kapitalizmu. Jednak duża przepaść między wyobrażeniami a rzeczywistością prędzej czy później zmienia przesadny optymizm w przesadny pesymizm w odniesieniu do możliwości rewolucyjnych. Przed rewolucjonistą stoją zatem dwie drogi: może skapitulować wobec dominujących procesów politycznych lub wycofać się do życia w kontemplacji i czekać na obrót wydarzeń.

Aż do ostatecznego upadku niemieckiego ruchu robotniczego, odwrót „ultralewicy” wydawał się być powrotem do pracy teoretycznej. Organizacje istniały w formie cotygodniowych i comiesięcznych publikacji, broszur i książek. Publikacje zabezpieczały organizacje, a organizacje publikacje. Podczas gdy organizacje masowe służyły małym kapitalistycznym mniejszościom, masa robotników była reprezentowana przez jednostki. Sprzeczność między teoriami „ultralewicy” a panującymi warunkami stała się nie do zniesienia. Im bardziej ktoś myślał w kategoriach kolektywnych, tym bardziej stawał się odizolowany. Kapitalizm w swojej faszystowskiej formie jawił się jako jedyny prawdziwy kolektywizm, a antyfaszyzm jako powrót do wczesnego burżuazyjnego indywidualizmu. Miernota kapitalistycznego człowieka, a zatem i rewolucjonisty w kapitalistycznych warunkach, stała się boleśnie oczywista w małych, pogrążonych w stagnacji organizacjach. Coraz więcej ludzi, wychodząc z założenia, że obiektywne warunki dojrzały do rewolucji, tłumaczyło jej brak takimi „subiektywnymi czynnikami”, jak brak świadomości klasowej oraz brak zrozumienia i charakteru ze strony robotników. Same te braki musiały być jednak ponownie wyjaśnione przez „obiektywne warunki”, ponieważ niedociągnięcia proletariatu niewątpliwie wynikały z ich szczególnej pozycji w stosunkach społecznych kapitalizmu. Same te braki musiały być jednak ponownie wyjaśnione przez „obiektywne warunki”, ponieważ niedociągnięcia proletariatu niewątpliwie wynikały z ich szczególnej pozycji w społecznych stosunkach kapitalizmu.

Upadek kapitalizmu laissez faire i rosnąca centralistyczna kontrola nad coraz większymi masami poprzez kapitalistyczną produkcję i wojnę zwiększyły intelektualne zainteresowanie wcześniej zaniedbanymi dziedzinami psychologii i socjologii. Te gałęzie burżuazyjnej „nauki” służyły do wyjaśnienia dezorientacji tej części burżuazji, która została wyparta przez potężniejszych konkurentów, oraz tej części drobnomieszczaństwa, która została zredukowana do proletariackiego poziomu egzystencji podczas depresji. We wczesnych stadiach kapitalistycznemu procesowi koncentracji bogactwa i władzy towarzyszył absolutny wzrost burżuazyjnych warstw społeczeństwa. Po wojnie sytuacja uległa zmianie; europejska depresja uderzyła zarówno w burżuazję, jak i proletariat i ogólnie zniszczyła zaufanie do systemu i samych jednostek. Psychologia i socjologia były jednak nie tylko wyrazem burżuazyjnego oszołomienia i niepewności, ale jednocześnie służyły potrzebie bardziej bezpośredniej determinacji zachowań masowych i kontroli ideologicznej niż było to konieczne w mniej centralistycznych warunkach.

W ramach kapitalistycznego podziału pracy utrzymanie i rozszerzanie dominujących ideologii jest zadaniem intelektualnych warstw burżuazji i drobnomieszczaństwa. Ten podział pracy jest oczywiście zdeterminowany bardziej przez istniejące stosunki klasowe niż przez produkcyjne potrzeby złożonego społeczeństwa. To, co wiemy, wiemy dzięki kapitalistycznej produkcji wiedzy. Ale ponieważ nie ma innej, proletariackie podejście do wszystkiego, co przynosi burżuazyjna nauka i pseudonauka, zawsze musi być krytyczne. Sprawić, by wiedza ta służyła celom innym niż kapitalistyczne, oznacza oczyścić ją ze wszystkich wchodzących w jej skład elementów, które są związane z kapitalistyczną strukturą klasową. Byłoby to tak samo fałszywe, jak niemożliwe byłoby hurtowe odrzucenie wszystkiego, co wytwarza burżuazyjna nauka. Można jednak podejść do tego tylko sceptycznie. Krytyka proletariacka - ponownie ze względu na kapitalistyczny podział pracy - jest dość ograniczona. Ma ona prawdziwe znaczenie tylko tam, gdzie burżuazyjna wiedza zajmuje się relacjami społecznymi. To tutaj jej teorie mogą być testowane pod kątem ich ważności i znaczenia dla różnych klas i społeczeństwa jako całości. Wraz z modą na psychologię i socjologię pojawiła się potrzeba zbadania nowych odkryć w tych dziedzinach z krytycznego punktu widzenia uciskanych klas.

Było nieuniknione, że moda na psychologię przeniknie do ruchu robotniczego. Ale cały rozkład tego ruchu został ponownie ujawniony przez jego próbę wykorzystania nowych teorii burżuazyjnej psychologii i socjologii do krytycznego zbadania własnych teorii, zamiast wykorzystania teorii marksistowskiej do krytyki nowej burżuazyjnej pseudonauki. Za tą postawą kryła się rosnąca nieufność do marksizmu spowodowana niepowodzeniami rewolucji niemieckiej i rosyjskiej. Kryła się za tym również niezdolność do wyjścia poza Marksa w marksistowskim sensie, niezdolność wyraźnie uwidoczniona przez fakt, że wszystko, co jawiło się jako nowe w burżuazyjnej socjologii, zostało zaczerpnięte przede wszystkim od Marksa. Niestety, z naszego punktu widzenia Otto Rühle był jednym z pierwszych, którzy ubrali bardziej popularne idee Marksa w nowy język burżuazyjnej socjologii i psychologii. W jego rękach materialistyczna koncepcja historii stała się teraz „socjologią” w zakresie, w jakim zajmowała się społeczeństwem; w zakresie, w jakim zajmowała się jednostką, była teraz „psychologią”. Zasady tej teorii miały służyć zarówno analizie społeczeństwa, jak i analizie psychologicznej złożoności jego jednostek. W swojej biografii Marksa Rühle zastosował swoją nową psycho-socjologiczną koncepcję marksizmu, która mogła jedynie pomóc wesprzeć tendencję do włączenia osłabionego marksizmu do ideologii kapitalistycznej. Ten rodzaj „materializmu historycznego”, który szukał przyczyn „kompleksów niższości i wyższości” w niekończących się dziedzinach biologii, antropologii, socjologii, ekonomii i tak dalej, aby odkryć rodzaj „równowagi sił kompleksów w drodze kompensacji”, którą można by uznać za właściwe dostosowanie między jednostką a społeczeństwem - ten rodzaj marksizmu nie był w stanie zaspokoić żadnych praktycznych potrzeb robotników ani nie mógł pomóc w ich edukacji. Ta część działalności Rühlego, niezależnie od tego, czy ocenia się ją pozytywnie, czy negatywnie, ma niewiele, jeśli w ogóle, wspólnego z problemami nękającymi niemiecki proletariat. Nie ma zatem potrzeby zajmować się tutaj psychologiczną pracą Rühle. Wspominamy o niej jednak z tego podwójnego powodu, że może służyć jako dodatkowa ilustracja ogólnej rozpaczy rewolucjonisty w okresie kontrrewolucji i jako kolejny dowód szczerości w warunkach rozpaczy. W tej fazie swojej działalności literackiej, podobnie jak w każdej innej, która dotyczyła kwestii pedagogiczno-psychologicznych, historyczno-kulturowych lub ekonomiczno-politycznych, wypowiada się również przeciwko nieludzkim warunkom kapitalizmu, przeciwko możliwym nowym formom fizycznego i psychicznego niewolnictwa oraz na rzecz społeczeństwa godnego wolnej ludzkości.

IX.

Triumf niemieckiego faszyzmu zakończył długi okres rewolucyjnego zniechęcenia, rozczarowania i rozpaczy. Wszystko stało się od razu bardziej wyraziste; najbliższa przyszłość została nakreślona w całej swej brutalności. Ruch robotniczy po raz ostatni udowodnił, że krytyka skierowana przeciwko niemu przez rewolucjonistów była więcej niż uzasadniona. Walka „ultralewicy” z oficjalnym ruchem robotniczym okazała się jedyną konsekwentną walką z kapitalizmem, jaką do tej pory prowadzono.

Triumf niemieckiego faszyzmu, który nie był odosobnionym zjawiskiem, ale był ściśle związany z wcześniejszym rozwojem całego kapitalistycznego świata, nie wywołał, a jedynie pomógł zainicjować nowy światowy konflikt imperialistycznych mocarstw. Dni 1914 roku powróciły. Ale nie dla Niemiec. Niemieccy przywódcy pracy byli pozbawieni „wzruszającego doświadczenia” ogłoszenia się ponownie najprawdziwszymi synami ojczyzny. Organizowanie się do wojny oznaczało wprowadzenie totalitaryzmu, a to oznaczało, że wiele partykularnych interesów musiało zostać wyeliminowanych. W warunkach Republiki Weimarskiej i w ramach światowego imperializmu było to możliwe tylko w drodze walk wewnętrznych. „Opór” niemieckiego ruchu robotniczego wobec faszyzmu, w większości oschły i słaby, nie może być jednak mylony z oporem wobec wojny. W przypadku socjaldemokracji i związków zawodowych nie był to opór, a jedynie abdykacja, której towarzyszyły werbalne protesty w celu zachowania twarzy. I nawet to nastąpiło dopiero po odmowie Hitlera włączenia tych instytucji, w ich tradycyjnej formie i z ich „doświadczonymi” przywódcami, do faszystowskiego stanu rzeczy. Również „opór” ze strony partii komunistycznej nie był oporem przeciwko wojnie i faszyzmowi jako takim, ale tylko w takim stopniu, w jakim były one skierowane przeciwko Rosji. Jeśli oficjalnym organizacjom robotniczym w Niemczech uniemożliwiono opowiedzenie się po stronie burżuazji, to we wszystkich innych krajach zrobiły to bez zastanowienia i bez walki.

Po raz drugi w swoim życiu wygnany Rühle musiał zdecydować, po której stronie stanąć w nowej ogólnoświatowej walce. Tym razem wydawało się to nieco trudniejsze, ponieważ konsekwentny totalitaryzm Hitlera miał zapobiec powtórce chwiejnych dni liberalizmu podczas ostatniej wojny światowej. Sytuacja ta pozwoliła drugiej wojnie światowej udawać walkę między demokracją a faszyzmem i dostarczyła szowinistom społecznym lepszych wymówek. Wygnani liderzy pracy, wraz z organizacjami pracowniczymi w swoich krajach, mogli nadal wskazywać na polityczne różnice między dwiema formami systemu kapitalistycznego, chociaż nie byli w stanie zaprzeczyć kapitalistycznej naturze swoich nowych ojczyzn. Teoria mniejszego zła służyła uzasadnieniu, dlaczego demokracje powinny być bronione przed dalszym rozprzestrzenianiem się faszyzmu. Rühle utrzymał jednak swoje stare stanowisko z 1914 roku. Dla niego „wróg wciąż był w domu”, zarówno w demokracjach, jak i w państwach faszystowskich. Proletariat nie mógł, a raczej nie powinien, opowiadać się po stronie któregokolwiek z nich, ale przeciwstawiać się obu z równą gwałtownością. Rühle zwrócił uwagę, że wszystkie polityczne, ideologiczne, rasowe i psychologiczne argumenty oferowane w obronie stanowiska prowojennego nie mogły tak naprawdę ukryć kapitalistycznego powodu wojny: walki o zyski między imperialistycznymi konkurentami. W listach i artykułach powtarzał wszystkie implikacje praw kapitalistycznego rozwoju określonych przez Marksa, aby zwalczać nonsens popularnego „antyfaszyzmu”, który mógł tylko przyspieszyć proces faktycznej faszyzacji światowego kapitalizmu.

Dla Rühle faszyzm i kapitalizm państwowy nie były wymysłami złośliwych polityków, ale wynikiem kapitalistycznego procesu koncentracji i centralizacji, w którym przejawia się akumulacja kapitału.Stosunki klasowe w produkcji kapitalistycznej są najeżone wieloma nierozwiązywalnymi sprzecznościami.

Główna sprzeczność, jak zauważył Rühle, polega na tym, że akumulacja kapitału oznacza również tendencję do spadku stopy zysku. Tendencja ta może być zwalczana tylko przez szybszą akumulację kapitału - co oznacza wzrost wyzysku. Jednak pomimo faktu, że wyzysk wzrasta w stosunku do stopy akumulacji niezbędnej do uniknięcia kryzysów i depresji, zyski nadal wykazują tendencję do spadku. Podczas depresji kapitał jest reorganizowany, aby umożliwić nowy okres jego ekspansji. Jeśli w skali kraju kryzys oznacza zniszczenie słabszego kapitału i jego koncentrację za pomocą zwykłych metod ekonomicznych, reorganizacja na skalę międzynarodową wymaga w końcu wojny. Oznacza to zniszczenie słabszych kapitalistycznych narodów na rzecz zwycięskich imperializmów w celu doprowadzenia do nowej ekspansji kapitału oraz jego dalszej koncentracji i centralizacji. Każdy kryzys kapitalistyczny - na tym etapie akumulacji - obejmuje cały świat; podobnie każda wojna jest jednocześnie wojną światową. Nie poszczególne narody, ale cały światowy kapitalizm jest odpowiedzialny za wojnę i kryzys. To, jak zauważył Rühle, jest prawdziwy wróg - i istnieje on wszędzie.

Z pewnością Rühle nie miał wątpliwości, że totalitaryzm był gorszy dla robotników niż burżuazyjna demokracja. Walczył z jego rosyjską odmianą od samego początku. Przeciwstawiał się niemieckiemu faszyzmowi, ale nie mógł walczyć w imię burżuazyjnej demokracji, ponieważ wiedział, że szczególne prawa rozwoju kapitalistycznej produkcji prędzej czy później zmienią burżuazyjną demokrację w faszyzm i kapitalizm państwowy. Walka z totalitaryzmem oznaczała sprzeciw wobec kapitalizmu we wszystkich jego formach. „Prywatny kapitalizm”, pisał, ”a wraz z nim demokracja, która próbuje go ocalić, są przestarzałe i odchodzą w przeszłość. Kapitalizm państwowy - a wraz z nim faszyzm, który toruje mu drogę - rośnie i przejmuje władzę. Stare odeszło na zawsze i żadne egzorcyzmy nie zdziałają cudów. Bez względu na to, jak bardzo będziemy się starać ożywić demokrację, wszystkie wysiłki okażą się daremne. Wszelkie nadzieje na zwycięstwo demokracji nad faszyzmem są najbardziej tandetnymi iluzjami, wszelka wiara w powrót demokracji jako formy kapitalistycznego rządu ma jedynie wartość przebiegłej zdrady i tchórzliwego samooszukiwania się... Nieszczęściem proletariatu jest to, że jego przestarzałe organizacje oparte na oportunistycznej taktyce czynią go bezbronnym wobec faszystowskiego ataku. W ten sposób utracił swoją własną pozycję w obecnym ciele politycznym. Przestała być czynnikiem tworzącym historię w obecnej epoce. Została zmieciona na śmietnik historii i zgnije zarówno po stronie demokracji, jak i po stronie faszyzmu.

X.

Chociaż Otto Rühle stawił czoła drugiej wojnie światowej równie bezkompromisowo jak pierwszej, jego stosunek do ruchu robotniczego różnił się od tego z 1914 roku. Tym razem nie mógł oprzeć się przekonaniu, że "z nędznych resztek starego ruchu we wciąż demokratycznych narodach nie może wyrosnąć nadzieja na ostateczne powstanie proletariatu i jego historyczne wyzwolenie. Jeszcze mniej nadziei może wypłynąć z odrapanych fragmentów tych tradycji partyjnych, które zostały rozproszone i rozlane na emigracji świata, ani ze stereotypowych wyobrażeń o przeszłych rewolucjach, niezależnie od tego, czy wierzy się w błogosławieństwa przemocy, czy w pokojową transformację". Nie patrzył jednak beznadziejnie w przyszłość. Był pewien, że nowe impulsy ożywią masy i zmuszą je do tworzenia własnej historii.

Powody tej pewności były takie same, jak te, które przekonały Rühle o nieuchronności kapitalistycznego rozwoju w kierunku faszyzmu i kapitalizmu państwowego. Opierały się one na nierozwiązywalnych sprzecznościach tkwiących w kapitalistycznym systemie produkcji. Tak jak reorganizacja kapitału podczas kryzysu jest jednocześnie przygotowaniem do większych kryzysów, tak wojna może rodzić tylko większe i bardziej niszczycielskie wojny. Kapitalistyczna anarchia może stać się tylko bardziej chaotyczna, bez względu na to, jak bardzo jej zwolennicy mogą próbować zaprowadzić w niej porządek.

Rühle był równie mało zdolny, jak ktokolwiek inny w tym czasie, do stwierdzenia, za pomocą jakich konkretnych środków faszyzm zostanie przezwyciężony. Był jednak pewien, że mechanika i dynamika rewolucji ulegną fundamentalnym zmianom. W samowywłaszczeniu i proletaryzacji burżuazji przez drugą wojnę światową, w przezwyciężeniu nacjonalizmu przez zniesienie małych państw czy w państwowo-kapitalistycznej polityce światowej widział nie tylko natychmiastową negatywną stronę, ale także pozytywne aspekty dostarczania nowych punktów wyjścia dla działań antykapitalistycznych. Do dnia swojej śmierci był przekonany, że koncepcja klasowa musi się rozprzestrzeniać, dopóki nie będzie motorem napędowym do masowego zainteresowaniu socjalizmem. Oczekiwał przekształcenia walki klasowej z kategorii abstrakcyjno-ideologicznej w kategorię praktyczno-pozytywno-ekonomiczną. Wyobrażał sobie powstanie rad fabrycznych w ramach rozwijającej się demokracji pracowniczej jako reakcji na biurokratyczny terror. Dla niego ruch robotniczy nie był martwy, ale wciąż miał się narodzić w walkach społecznych przyszłości.

Jeśli ostatecznie Rühle nie miał do zaoferowania nic więcej niż „nadzieję”, że przyszłość rozwiąże problemy, których nie udało się rozwiązać staremu ruchowi robotniczemu, to nadzieja ta nie wynikała z wiary, ale z wiedzy, która polegała na rozpoznaniu rzeczywistych zmian społecznych. Nie zawierała wskazówek, jak osiągnąć niezbędną transformację społeczną. Wymagała jednak odcięcia się od daremnych działań i beznadziejnych organizacji. Wymagała rozpoznania przyczyn, które doprowadziły do rozpadu starego ruchu robotniczego i poszukiwania elementów wskazujących na ograniczenia panujących systemów totalitarnych. Wymagała ostrzejszego rozróżnienia między ideologią a rzeczywistością, aby odkryć w tej ostatniej czynniki, które wymykają się spod kontroli totalitarnych organizatorów. To, jak niewiele lub jak wiele potrzeba do przekształcenia społeczeństwa, jest zawsze odkrywane dopiero po fakcie. Ale skala równowagi społecznej jest delikatna i szczególnie wrażliwa w obecnym czasie. Kontrola panujących nad ludźmi jest naprawdę słaba w porównaniu z ogromnymi sprzecznościami, które rządzą dzisiejszym światem. Otto Rühle miał rację, wskazując, że działania, które ostatecznie przechylą szalę społeczeństwa na korzyść socjalizmu, nie zostaną odkryte za pomocą środków i metod związanych z poprzednimi działaniami i tradycyjnymi organizacjami. Muszą one zostać odkryte w ramach zmieniających się stosunków społecznych, które wciąż są zdeterminowane przez sprzeczność między kapitalistycznymi stosunkami społecznymi i i kierunek, w którym podążają siły wytwórcze społeczeństwa. Odkrycie tych relacji, czyli rozpoznanie nadchodzącej rewolucji w dzisiejszej rzeczywistości, będzie zadaniem tych, którzy kontynuują je w duchu Otto Rühle.

Comments